Słownik SKALNYCH LUDZI cd...

11 kwietnia 2016

Pawlikowski Józef Matyscorz (ur. 1930). Pochodzi z Dolnego Dunajca i często był przepędzany przez chłopaków z „Góry”. Zakończywszy karierę w zespole Zofii Solarzowej, Józef zajął się wynajmowaniem pokoi dla letników oraz handlem towarami regionalnymi. Jego piękny głos można ciągle usłyszeć w jednej z ławek nawy bocznej kościoła p.w. Marii Magdaleny Królowej Aniołów w Białym Dunajcu. Po reaktywacji zespołu przez Marię Porębską Matyscorz został zaproszony do grupy. Niejeden z młodych nawet dziś zazdrości mu talentu i umiejętności. Śpiewa także podczas okazjonalnych spotkań zespołu. Ożenił się z Helą Miglówną (starszą), kuzynką Heli Buńdy. Po ślubie zamieszkali po drugiej stronie domu Franciszka i Heleny Matygów Potarganych.

Polak Stanisław (ur. 1951). Urodzony w Białym Dunajcu w zamożnej rodzinie góralskiej, która żyje tym, co dzieje się w kulturze regionu. Piękna muzyka, śpiew, taniec są dla niego bardzo ważne. Pasją Stanisława są konie, karety, powozy. Oddaje się im z wielkim zamiłowaniem. Wraz z młodszym bratem Władysławem Polakiem (ur. 1953) bierze udział

w prestiżowych imprezach: Międzynarodowym Festiwalu Folkloru Ziem Górskich w Zakopanem, Sabałowych Bajaniach w Bukowinie Tatrzańskiej. Dużą popularnością cieszą się ich nagrania z muzykami: Stanisławem Galicą Kasecką, Majerczykiem Tyrlitym czy Michalczakiem. Władysław z żoną Stanisławą oraz synami Andrzejem i Piotrem nagrywają płyty m.in. z zespołem Trebunie-Tutki z Białego Dunajca. Wrodzony talent rodziny „Poloków” do góralskiej muzyki i śpiewu jest doceniany nie tylko na Podhalu, ale również w całej Polsce.

Pulcyna Wikcia podawała oscypek Cyrankiewiczowi. Obecnie mieszka w Stanach Zjednoczonych.

Rzadkosz Andrzej Furmaniok. Pochodził z Gliczarowa Górnego. Tańczył w „małych zbójnikach”. Był taksówkarzem. Obecnie jest na emeryturze.

Sichelska Ludwina Kurniawcyna, po mężu Buńda (ur. 1933). W zespole tańczyła taniec juhaski, „wyskała” oraz tańczyła solówki z Franciszkiem Zbójnikiem. Przyjaźniła się z Anielcią Wernalową. Wyjechała do Australii do swojej siostry Anny. Ma troje dzieci.

Sieczka Jan Maciusiów (1925–?). Pochodził z Białego Dunajca. Miał ładny głos, śpiewał do tańca zbójnickiego. Pięknie grał na akordeonie. Zginął nagle.

Sikora Michasia Sikorowa, po mężu Bachleda (ur. 1932). Krótko należała do zespołu. Wcześnie wyszła za mąż, mieszka na Bachledach pod Zakopanem.

Skupień Helena Hrabianowa, po mężu Stasik (ur. 1937). Pochodzi ze Stołowego. W zespole śpiewała drugim głosem. Była bardzo ceniona w grupie. Po pracy w zespole Zofii Zolarzowej występowała w zespole „Harnasie”. Gdy zespół rozwiązano, pracowała z mężem na gospodarstwie. Mieszka na Stasikówce.

Solorcyn Staszek (ur. 1933). Nie należał do zespołu. Stołowski Stanisław Karolin (1936–2010). Pochodził „od Dzierzęgi”. Grał na skrzypcach na sekund i na organach. Do zespołu dołączył dość późno. Razem z ojcem zajmowali się ciesielką, budową domów. Z żoną Ireną Sagułową prowadzili gospodarstwo. Dochowali się trójki dzieci.

Szychta Stefania (ur. 1922). Pochodziła z Rzeszowskiego, była wychowanką Zofii Solarzowej. W zespole zajmowała się finansami, była też kierowniczką administracyjną. Nie odmawiała nikomu pomocy. Po zakończeniu współpracy z Zofią Solarzową w roku 1962 wyjechała do Stanów Zjednoczonych, tam wyszła za mąż. Zmarła po 1980 roku.

Świder Franciszek Zbójnik (1922–2010). Pochodził z Białego Dunajca. Sam mówił o sobie, że nie tańcząc, nie grając, nie śpiewając, nie mógłby żyć. Zawsze otaczał się ludźmi wesołymi. Nie musiał znajdować towarzystwa, to ludzie szukali jego. Zawsze uśmiechnięty, pełen zabawnych pomysłów, umiał szybko nawiązać kontakt, toteż bywał zawsze w centrum każdej grupy. Bez niego dobra zabawa nie istniała. Był też bardzo życzliwy. Zawsze można było na niego liczyć.

Sabałę, tak i jego ludzie znali i zapamiętywali na długo. Miał niespożyte siły, organizował rozmaite roboty w Białym Dunajcu, tzw. czyny społeczne: budowę szkoły, remizy, ośrodka zdrowia, wodociągów, ujęcia wody, budowę drogi. Należał do Solidarności. Razem z żoną Heleną, z domu Kubankową, organizowali u siebie w domu kolonie dla dzieci osób internowanych. Ich dzieci Teresa i Jan bardzo dobrze wspominają swojego tatę. Zawsze służył im radą i pomocą. Cenią każdą rzecz z nim związaną.

 

Drukuj