Promocja książki Zofii Solarzowej „Życie spełnione: pisma społeczne i literackie”

22 marca 2016

 

Trwają przygotowania do promocji książki Zofii Solarzowej „Życie spełnione: pisma społeczne i literackie”, która odbędzie się dnia 23.04.2016 w Auli Gminnej przy ZSPiG nr1 w Białym Dunajcu.

Na stronie biblioteki zamieszczamy „Słownik Skalnych Ludzi”Agaty Bentkowskiej, aby przypomnieć sylwetki członków Państwowego Zespołu Artystycznego „ Biały Dunajec” prowadzonego przez Zofię Solarzową, która od 2008 roku jest patronką Gminnej Biblioteki Publicznej w Białym Dunajcu.

SŁOWNIK SKALNYCH LUDZI

Bobak Marysia Ferdynowa (1928–2012). Gdy rozwiązano zespół prowadzony przez Zofię Solarzową, działała w zespole prowadzonym przez Janinę i Franciszka Sichelskich. Była również instruktorem zespołu szkolnego w Białym Dunajcu „Małe Podhale”. Zasiadała w jury regionalnych konkursów recytatorskich i śpiewaczych, m.in. do końca życia w konkursie im. Andrzeja Skupnia Florka. Pracowała w Ośrodku Zdrowia w Białym Dunajcu jako pomoc dentysty w gabinecie dr Janiny Sichelskiej. Po ukończonym kursie została pielęgniarką środowiskową. Całe życie pomagała ludziom, robiła zastrzyki, opatrunki, nawet wyrywała zęby. Nie wyszła za mąż. Po śmierci matki wzięła na wychowanie Danusię, córkę swojego brata Jana. Doczekała się od niej siedmiorga wnucząt. Monika, Dorota, Agnieszka, Krzysztof, Marcin, Krystian i Katarzyna podobnie jak babcia Marysia należą do zespołów regionalnych – w Szkole Podstawowej nr 2 w Białym Dunajcu i „Białodunajcanie”. Wyjeżdżają na zagraniczne występy, biorą udział w konkursach śpiewaczych, tanecznych oraz gwarowych. Najstarsza Monika zdobyła w roku 2009 tytuł „Nosykowniejsej Górolecki” w konkursie na „Nośwarniyjsom Górolecke” odbywającym się w ramach „Tatrzańskich Wici”. Maria Bobak zmarła w 2012 roku i została pochowana na cmentarzu w Poroninie.

Buła Staszek (1951–2012). W Białym Dunajcu mówi się, że „każdy Buła jeszcze nie chodził, jak już tańczył”. Oni taniec mają zapisany we krwi. Tak ojciec Stanisława, jak i on sam należeli do zespołu pani Zofii Solarzowej. W domu było ich siedmioro: Staszek, Władek, Stasia, Jasiek, Jędrek, Józek i Marysia. Wszyscy „ku ludziom”. Do nich idzie się jak do rodziny. Są szczerzy, serdeczni,uśmiechnięci, życzliwi. Wszyscy obdarzeni talentem do tańca. Staszek Buła ożenił się z Hanką Sulejką z domu Tylka, również członkinią zespołu „Biały Dunajec”. Jego dzieci: Andrzej, Hania i Gosia byli członkami zespołu „Małe Podhale”. Hania należała też do zespołu im. Heleny Buńdy, a dzisiaj jest już szczęśliwą żoną i matką. Na stałe mieszka w Austrii. Również dzieci i wnuki od Stasi Buły, siostry Staszka, po mężu Sieczka, należały do zespołu „Male Podhale”. Józek Buła ma dwoje dzieci. Uczestniczą one w próbach zespołu przy Szkole Podstawowej nr 2 w Białym Dunajcu oraz w Suchem. Staszek Buła pracował na gospodarstwie. Był też bacą. Wypasał owce w Bieszczadach. Zawsze kiedy na występy zespołów wybierały się osoby z jego rodziny, Staszek mówił: „Zawołojciy mnie, to wom zatońcem”. Zmarł po długich cierpieniach w roku 2012

Buńda Franek Cibiorz „Paler” (1930–1983). Przydomek Cibiorz miał po matce z domu Łukaszczyk. Jego przepiękny śpiew utrwalony został na pierwszej płycie góralskiej przygotowanej przez Bronisława Cudzicha Nomowiny i wesele. Płyta do dziś służy jako wzór zespołom regionalnym zarówno w Polsce, jak i za granicą.Franuś, jedynak, wypielęgnowany przez rodziców, rósł na urwisa. Urodzony przywódca, pewny siebie, o zmiennych nastrojach, cieszył się szacunkiem u rówieśników, którzy starali się go naśladować. Uchodził za bardzo przystojnego. Panie do dziś wspominają, „jaki to był piękny chłop”. Jedna z ciotek Franka Buńdy (matka miała jedenaścioro rodzeństwa) wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Przysyłała paczki z żywnością, a w listach zawsze pytała, „co u Franka?”, co porabia jej kochany „wiatr Power”. Jako przezwisko przyjęło się samo Power (ang. moc, siła, czyt. pałer), co zmieniono na Paler i tak już zostało. Franciszek Buńda zmarł nagle w 1983 roku, pochowano go na cmentarzu w Białym Dunajcu.

Buńda Hela z domu Cudzich, przydomek Mądry lub Byrdziscyna (1928–1989). Występowała w zespole Zofii  Solarzowej od samego początku. Była bardzo ceniona przez kolegów z zespołu i inne osoby, z którymi przyszło jej pracować. W Białym Dunajcu należała do zespołów prowadzonych przez Janinę i Franciszka Sichulskich, a następnie przez Marię Porębską. Sama była instruktorem dzieci i młodzieży przy Gminnym Ośrodku Kultury w Białym Dunajcu. W 1961 roku podjęła pracę w Domu Turysty w Zakopanem jako szefowa pokojówek, i tu też założyła zespół. Do końca życia żyła sprawami regionu. Z pracy w kulturze nigdy nie zrezygnowała. Była życzliwa, serdeczna. Potrafiła  zjednywać ludzi. Zawsze dostojna i z wdziękiem. Tańczyła pięknie, za co zawsze zbierała największe brawa. Na scenie nie miała sobie równych, jej umiejętności dostrzegli reżyserzy. Zagrała w filmach: Trzecia granica (epizod), Ród Gąsieniców (dużą rolę matki Andrzeja), Gazda z Diabelnej. Zapraszano ją do jury różnych konkursów. Życie miała ciężkie. Męża Franka Buńdę „Palera” kochała ponad wszystko, ale czworo dzieci: Jańcię, Józka, Halinę i Bronusia musiała wychować sama. Franek tylko czasem w przypływie miłości i pod wpływem alkoholu zaglądał, jak jego pociechy rosną. Helena Buńda szyła i haftowała ślubne i komunijne ubrania, beciki i kapki do chrztu, a także góralskie sukienne pantofle. Na drutach robiła swetry, skarpety, rękawiczki itp. Miała pięcioro wnuków: Marcin, mgr inż. architekt, prowadzi biuro architektoniczne w Zakopanem, Agatka, mgr inż. architekt, wykłada historię architektury polskiej na Wydziale Architektury i Urbanistyki w Podhalańskiej Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Nowym Targu; są jeszcze Paulina, Anna, Patryk, Beata i Sabina. Prawnuki: Łukasz, Mateusz, Sebastian, Oskar i Natalia należą do Zespołu Regionalnego w Białym Dunajcu. Helena Buńda zmarła w Kanadzie, dokąd wyjechała za namową przyjaciółki i sąsiadki. Jej ciało sprowadzono do Polski, spoczęła na cmentarzu w Poroninie, obok syna Józefa, który w roku 1982 zginął tragicznie w wypadku drogowym.

Buńda Janina (ur. 1951), po mężu Bentkowska. Najstarsza z czworga dzieci Franka i Heli Buńdów. Uczestniczyła w próbach zespołu już w łonie mamy. A z późniejszych prób pamięta, jak na ramionach taty wracała z rodzicami z zajęć w zespole. Grały jej w uszach nuty góralskie, bębniły mocno wytupywane przez tańczących rytmy „łozwodne”, „grzybowe”, „wiecne”. Na próbach w zespole Zofii Solarzowej drobiła malutkimi nóżkami, śpiewała razem z rodzicami, nieraz zasypiała na ławie „u Bułkota” albo „u Potarganego”. W szkole podstawowej należała do zespołu regionalnego, którym zajmowała się Zofia Solarzowa, a instruktorem była Marysia Bobak Ferdynowa, i do zespołu śpiewającego Filipinki (na wzór słynnych Filipinek ze Szczecina) kierowanego przez panią Annę Fudalewicz. W latach 70. wstąpiła do zespołu prowadzonego przez Janinę i Franciszka Sichelskich. Zespół wyjeżdżał za granicę, nagrywał dla radia i telewizji programy przedstawiające obrzędy z terenu Podhala. W roku 1999 została prezesem reaktywowanego Związku Podhalan w Białym Dunajcu i pełniła tę funkcję do roku 2001. Była też skarbnikiem Zarządu Głównego Związku Podhalan w Polsce. Za jej kadencji w Białym Dunajcu stanął pomnik wielkiego rodaka, posła na sejm generała Andrzeja Galicy, który w 1920 roku dowodził 1. Dywizją Górską. Janina Bentkowska założyła zespół regionalny imienia swojej mamy Heleny Buńdy, działający przy oddziale Związku Podhalan w Białym Dunajcu. Zespół wielokrotnie zdobywał pierwsze nagrody na konkursach i festiwalach. Zespół „Regle” działający przy Związku Podhalan oddział Poronin zaprosił panią Janinę do śpiewania w operach: Naski świat według libretta Franciszka Łojasa-Kośli oraz Dla Ojca Świętego Jana Pawła II według libretta Marii Stoch. Była inicjatorką w 1999 roku pierwszych wyborów na „Nośwarniyjsom Góroleckę” i konkurs ten odbywa się do dziś. Pracuje jako instruktor szkolny. Nadal pasjonuje się góralszczyzną i pielęgnuje ją w swoich dzieciach Marcinie i Agacie oraz wnukach Łukaszu, Mateuszu i Sebastianie. Kiedy dziś przywołuje w pamięci tamten czas intensywnych ćwiczeń w Państwowym Zespole Pieśni i Tańca Biały Dunajec Zofii Solarzowej, zawsze z dumą podkreśla, że dane jej było spotkać się z nietuzinkowymi ludźmi, osobowościami,które stały się dla niej autorytetem na całe życie.

Buńda Janka, po mężu Wyrostek (1933–2007). Siostra Franka Buńdy. Razem z mężem Stanisławem Wyrostkiem Wawrzkulinym prowadzili niewielkie gospodarstwo rolne. Janina była także kierowniczką sklepów spożywczych w Białym Dunajcu i Poroninie. Stanisław Wyrostek (1932–2008) pracował w fabryce tektury w Białym Dunajcu. Długie lata przepracował w Czechosłowacji. Byli kochającym się, szczęśliwym małżeństwem. Wybudowali dom „u syposa”, w którym mieszkali aż do śmierci. Dochowali się pięciorga dzieci: Janiny, po mężu Król, Stanisława (jest nauczycielem, mieszka w Austrii), Czesława, Danuty, Teresy, po mężu Dżoku. Chociaż każde z nich odziedziczyło talent po rodzicach, nie uczestniczą w życiu zespołów regionalnych, śledzą za to kulturę góralską i żywo się nią interesują. Zwłaszcza Janina Król opowiada często o czasach zespołu Zofii Solarzowej, dając dowód wielkiego szacunku do tradycji i pamięci o rodzicach oraz o wszystkich „skalnych ludziach”. 

Buńda Ludwina Knopowa. W roku 1961 wyjechała razem z mężem do Australii. Ma troje dzieci: Halinkę, Jankę i Edwarda. Obecnie jest na emeryturze. Polskę odwiedzają jej wnuki Jessica i Ben.

 

Drukuj